Szczęście

Życie. Na początku mały pierwiastek wielkości ziarna grochu. W łonie matki powiększa się i nabiera kształtu. Przez dziewięć miesięcy rośnie pod sercem kobiety i opieką mężczyzny. Nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, ale jest przez nich kochany z mocą równą miliardom uścisków i pocałunków oraz wielu zbliżeń rodziców. W końcu powstał dzięki aktowi miłości. Mały człowiek rośnie i nabiera ludzkich zdolności. Słyszy głos matki, taki delikatny i subtelny. Czuje dotyk ojca, który z czułością głaszcze brzuszek kobiety. W końcu musi wyjść na światło dzienne i pcha się na powierzchnię, gdzie wszyscy go oczekują. Sprawia ból kobiecie, ale ma prawo. Ma prawo żyć.
Mały człowiek rośnie pod opieką kochających rodziców. Karmią go, myją, usypiają. Są przy nim zawsze, nawet wtedy, kiedy tego nie potrzebuje. Czuwają by maleństwu nie stała się krzywda. Mamusia spędza z dzieckiem całe dnie, a tatuś zarabia na drogie pampersy. Wieczorem, kiedy wraca do domu, czule wita się z żoną i przejmuje obowiązki nad małym człowiekiem. Często zdarzają się nieprzespane noce. Rodzice mają już dość nieustępliwego płaczu, ale ostatkiem sił zwlekają się z łóżka, by przewinąć, nakarmić i przytulić owoc ich wspólnej miłości.
Pomału zaczyna sam się przemieszczać. Raczkuje, a pewnego dnia o własnych siłach wstaje na nogi i biegnie z wyciągniętymi rączkami, wołając „mama mama”. Najszczęśliwsza mama pod słońcem bierze malucha na ręce. Jest z niego taka dumna! Tatuś czasem rozpieszcza małego człowieka, kupując mu kolejną zabawkę i słodycze, a później się dziwi, że maluch nie zje obiadku, mimo że macha mu łyżką przed nosem udając samolocik.
Przychodzi w końcu moment, kiedy małego człowieka trzeba wypuścić z gniazda. Pierwszy dzień w szkole to stres nie tylko dla ucznia. Jakże przejęci są rodzice! I właśnie wtedy zaczyna się wczesne wstawanie z łóżka, przygotowywanie do stresującego dnia w szkole i odprowadzanie. Ileż to razy mama przed wyjściem dziecka z domu powtórzy „Skarbie, będzie dobrze” i cmoknie w czółko, a tata klepnie w ramię i powie „Bądź twardy!”. Mały człowiek idzie do szkoły dumny, że ma takich rodziców. Dzięki nim ma odwagę stawić czoła przeciwnościom losu. W szkole poznaje kolegów i przeżywa swoje pierwsze wzloty i upadki. Nieraz wróci do domu ze zwieszoną głową i pokaże mamie jedynkę w zeszycie. Konsekwentna mama wtedy spędza popołudnie z dzieckiem i jego książkami, by na drugi dzień mógł się pochwalić tacie piątką z minusem.
Kilka lat później młody człowiek zaczyna się buntować. Myśli, że jest już dorosły i nie potrzebuje opieki. Wymyka się z domu, nie wraca o umówionej godzinie, przysparzając rodzicom wiele zmartwień. Chce im udowodnić, że zna już życie i zrobi ze swoim, co mu się podoba. Ale kiedy wpada w kłopoty może tak naprawdę liczyć tylko na rodzinę. Zawdzięcza im wszystko, ale jako młody człowiek wstydzi się do tego przyznać. Chce być wolny, ale nie wie jeszcze, co to znaczy prawdziwa wolność. Złości się kiedy tata odetnie mu Internet, a mama zabroni iść na imprezę.
W pewnym momencie młody człowiek przechodzi metamorfozę. Zaczyna doceniać pomoc rodziców. Wie, że komputer, czy imprezy to nie wszystko. Uświadamia sobie, co go tak naprawdę w życiu kręci i zaczyna iść w kierunku swoich marzeń. Stoi na rozstaju dróg i musi podejmować ważne decyzje. Często wspomaga się opinią rodziców. Oni wspierają go ile mogą. Inwestują w jego przyszłość. Są zawsze kiedy ma na głowie dużo nauki, by pomóc rozwiązać mu trudne zadnie. Pomagają mu wkraczać w dorosłe życie. Powiedzą ciepłe słowo, kiedy przeżywa miłosne rozterki i będą dumni, kiedy syn/córka przyprowadzi do domu swoją pierwszą miłość.
To wszystko nazywa się szczęście.
 
 

0 komentarze:

„Szok, wielka radość i osiągnięty cel” – czyli wywiad z finalistami Olimpiady Wiedzy o Bankach.

Jak już pewnie wszyscy dobrze wiecie trójka uczniów z Ekonomika: Michał Święch, Klaudia Delikat oraz Oliwia Sikora zostali finalistami prestiżowej Olimpiady Wiedzy o Bankach. Jako reporterki szkolnej gazetki "Bilansik" postanowiłyśmy porozmawiać z naszymi gwiazdami oraz dokładnie wypytać ich o konkurs, ich przygotowywanie się do niego oraz uczucia, które towarzyszyły tej sytuacji.


Ola: Jak czujecie się po ogłoszeniu wyników Olimpiady Wiedzy o Bankach?
Klaudia: Byłam w szoku, do tej pory ciężko mi w to uwierzyć, ale tak naprawdę jestem bardzo szczęśliwa.
Oliwia: Było to już trochę dawno, ale na pewno szok i wielką radość, bo osiągnęliśmy swój cel.
Michał: Do momentu ogłoszenia oficjalnej listy finalistów, nie można było być pewnym swojego wyniku. Na szczęście udało się i to całej naszej trójce. To fajne uczucie, kiedy Twoja praca zostaje „udokumentowana” na papierze.

Ola: Który z nauczycieli przygotowywał Was do olimpiady? Czy była to miła współpraca? Jak wyglądała?
Oliwia: Wiele zawdzięczamy Pani Profesor Annie Selwie, która poświęciła na przygotowanie nas wiele czasu poza lekcjami, spotykaliśmy się raz w tygodniu przerabiając cięższe tematy, również pomogła nam wybrać najlepsze książki, z którymi zaprzyjaźnialiśmy się w domu.
Michał: Zawsze ceniłem i cenię sobie wszelkie rady (nie tylko związane z ekonomią), jakie otrzymałem od Pani Profesor. Chciałbym, aby ta współpraca była kontynuowana, bo warto dalej robić coś, co przynosi efekty i daje duże poczucie satysfakcji.


Ola: Czy moglibyście podać konkretne zagadnienia,
z których przygotowywaliście się do konkursu?
Klaudia: Były to np.: ,,GIEŁDA Podstawy Inwestowania”,
a także ,,Oszczędzam i Inwestuję”, nie pomijając wielu Ustaw.
Oliwia: Akcje... kredyty... papiery dłużne - z tymi zagadnieniami musiałam zapoznać się najbardziej, ponieważ Olimpiada była podobnie zatytułowana, ale moje przygotowania nie skończyły się na tym, ponieważ czytałam ustawy m.in. o obligacjach.
Michał: Tematem tegorocznej edycji olimpiady były formy pozyskania kapitału, stąd moje przygotowania z zagadnień dotyczących akcji, obligacji, derywatów oraz ogólnych zasad emisji pierwotnej i sposobu działania giełdy.

Ola: Kiedy i w jaki sposób zaczęło się Wasze zainteresowanie ekonomią?
Oliwia: Ekonomią zaczęłam interesować się już przed pójściem do szkoły średniej, ale dzięki temu wybór szkoły ponadgimnazjalnej był prosty.
Klaudia: Od zawsze trochę się interesowałam, dlatego też wybrałam tę szkołę.
Michał: Hmm… trochę ciężko określić dokładny czas, ale za początek można uznać moje zainteresowanie walutami. Później stopniowo wciągała giełda, finanse i ekonomia.

Ola: Jakie korzyści płyną z brania udziału w takich olimpiadach?
Oliwia: Na pewno nagrody, ale według mnie nie tylko... Dzięki tej Olimpiadzie przyswoiłam sobie wiele wiedzy i miałam możliwość zwiedzenia paru polskich miast.
Klaudia: W zależności od liczby punktów można uzyskać zwolnienie z jednej części egzaminu zawodowego (tj. teorii), korzyścią jest także zwiedzanie miejsc, w których byliśmy.
Michał: Olimpiady to przede wszystkim sprawdzenie siebie i swoich umiejętności. Później, w zależności od wyniku, pojawiają się ewentualne profity. W zależności od olimpiady, mogą to być pieniądze, nagrody rzeczowe, stypendia, itp. Myślę jednak, że najistotniejszą korzyścią jest przyrost wiedzy i umiejętności radzenia sobie ze stresem.

Ola: Gdybyście mieli zachęcić innych uczniów do angażowania się w olimpiady z wiedz ekonomicznej to w jaki sposób?
Oliwia: Próbując nic nie tracimy a możemy wiele zyskać.
Michał: Uczestnictwo w takich olimpiadach jest bezbolesnym doświadczeniem. Trochę odwagi, jakieś przypomnienie ogólnych wiadomości i śmiało można spróbować swoich sił. Naprawdę warto.
                                                                                                      
Czachor Aleksandra
Pejska Sandra

0 komentarze:

Matura zbliża się wielkimi krokami!

Czasu do powtórek zostaje coraz mniej, dlatego postanowiliśmy Wam trochę ułatwić sprawę. „Dziady” są znane i lubiane przez egzaminatorów, więc przygotowaliśmy dla Was „ściągę” jednego 
z tematów maturalnych.

Temat: Jakie odczytanie „Dziadów” cz. III odnajdujesz na zapowiadającym sztukę plakacie teatralnym? Omów zagadnienia wykorzystując znajomość dramatu i spektaklu. 

plakat do Dziadów A. Mickiewicza. Teatr Współczesny. Wrocław
„Dziady” to dramat romantyczny autorstwa Adama Mickiewicza. Całość podzielona jest na części, a łączy je wspólna postać – Gustawa. W części trzeciej jest przedstawiony jako jeden z więźniów, który zmieniając się w Konrada staje się wybitną jednostką. Ma za zadanie wybawić naród z opresji. Polska bowiem była w tym czasie pod zaborami. Autor jednak za pomocą Konrada uspokaja Polaków, przedstawiając im pojęcia martyrologii, czyli cierpienia i męczeństwa za ojczyznę oraz mesjanizmu – Polska jako Mesjasz narodów zbawi ludzkość.
Jednak z plakatu i ze spektaklu wynikają dodatkowe wartości, które są ponadczasowe i uniwersalne. Tematem głównym jest mianowicie walka między dobrem a złem. Patriotyzm i martyrologia zeszły na dalszy plan, a odwieczna rywalizacja dobra i zła zajęła czołowe miejsce w sztuce.
Na plakacie promującym spektakl „Dziady” cz. III przedstawiony jest główny bohater dramatu. Postać wychodzi z mroku, co może oznaczać wyjście z więzienia. Mężczyzna zmierza ku światłu. Wznosi rękę, by przysłonić oczy lub też w geście prośby Boga o pomoc. Wzniesiona dłoń może także symbolizować sięganie po władzę. 
Na plakacie dominują ciemne barwy. Czerń odnosić się może do cierpienia, zła, żądzy władzy, samotności w więzieniu, odizolowania i niezrozumienia lub po prostu tajemniczości. Czerwień symbolizuje krew i cierpienie. Postać jednak zmierza ku światłu, możemy więc wnioskować, że mężczyzna ceni sobie pokój, dobro i wolność. Tytuł spektaklu został uwydatniony nietypową czcionką, która nadaje tajemniczości i gotycyzmu całemu plakatowi.
W spektaklu dobro i zło uosobione zostały w postaci fantastyczne. Można powiedzieć, że głównym tematem była rywalizacja między tymi skrajnościami o duszę Konrada. 
W tym przypadku motyw patriotyzmu i prometeizmu zastąpiony został walką między dobrem, a złem. W spektaklu nie uwzględniono scen z widzeniem księdza Piotra, czy historii więźniów, ale motyw historyczny i mesjanistyczny został zachowany i wystawiony na scenie w postaci Wielkiej Improwizacji, czy historii pani Rollison i jej syna. Ogólnie spektakl tytułem i fabułą nawiązywał do dramatu, dlatego kontekst literacki został zachowany. Bardzo ważną rolę odegrało światło i choreografia, które wprowadzały widza w odpowiedni mroczny i refleksyjny nastrój. 
Z plakatu jak i ze spektaklu można odczytać wartości nieco inne niż te, które uwydatnił Adam Mickiewicz w swoim dramacie. Taka interpretacja romantycznego dramatu z pewnością jest o wiele bliższa współczesnym ludziom.
 
Autor: Monika Przybyło

0 komentarze:

Sesja zdjęciowa klasy 1 bt

W ostatnim czasie na stronie Ekonomika pojawiło się ogłoszenie LT studia fotograficznego o konkursie na najlepsze zdjęcie klasowe. Klasa 1 bt postanowiła wziąć w nim udział. Sporym problemem uczniów stało się wymyślenie oryginalnego pomysłu na zdjęcie. Propozycji było wiele m. in. przebranie się za jedzenie, jednakże uczniowie jednomyślnie postanowili wystylizować się na mimy. Inspirację do tego pomysłu klasa 1 bt zaczerpnęła od artystów występujących na rzeszowskim rynku.
 
Kim jest w ogóle mim?

Mim – aktor nie posługujący się głosem, lecz mową ciała. Występuje on najczęściej w teatrze oraz na ulicach miast. Ponieważ jego sztuka polega na ruchu, a nie na bezruchu, dlatego mylnie ulicznych "staczy" nazywa się mimami. Mimowie często charakteryzują się umalowanymi na biało twarzami.Przedstawienie mimów określa się jako pantomimę bądź mimodram.



Przygotowując się do zdjęć klasa przez cały tydzień gromadziła potrzebne rzeczy do rzeczywistego odzwierciedlenia wyglądu mimów. Jednak jak każdy genialny pomysł tak i ten musiał napotkać na pewne utrudnienia - męska cześć klasy dość opornie przyjęła fakt, iż oni również muszą zostać wymalowani. Jednak garstka chłopaków przeciwko przeważającej liczbie dziewczyn nie miała szans na wymiganie się od tego pomysłu. Wszyscy uczniowie byli ubrani w czarne spodnie i białe bluzki, do tego każdy miał swoje własne dodatki m. in. kapelusze, muszki oraz szelki do spodni. Jak mimy to i również nie mogło zabraknąć oryginalnego makijażu. Wszyscy zostali wymalowani specjalną białą farbką oraz czerwoną lub czarną szminką, do tego nie brakło również czarnych kresek na twarzy.
Cała klasa przebrana i umalowana udała się wraz z panią profesor Ewą Kajzer do pobliskiego parku przy ulicy Cieplińskiego. W drodze na „plan zdjęciowy” uczniowie napotkali pewną, starszą panią, której pytanie rozbawiło wszystkich: „Czy wy przylecieliście z kosmosu?”. Wszyscy roześmiali się od razu.
Przed sesją zdjęciową klasa spodziewała się wyśmiania przez przechodniów, jednak ich reakcja była zupełnie odwrotna, wszyscy uśmiechali się i entuzjastycznie podchodzili do mimów.
 

Pierwsze fotografie odbyły się przy fontannie w parku. Wszyscy uczniowie robili bardzo oryginalne pozy w celu naśladowania mimów. Następnie klasa udała się na plac zabaw, gdzie zostały wykonane najlepsze zdjęcia. Po długich debatach dotyczących tego jakie fotografie wysłać na konkurs wybór padł na te zdjęcia:


Gdy kolaż został wysłany do LT studia fotograficznego okazało się, że konkurs został odwołany z powodu małej liczby chętnych. Jednak praca uczniów Ekonomika nie poszła na marne i ich wysiłek został doceniony, ponieważ organizatorzy konkursu przyznali klasie rabat na zdjęcia studniówkowe.

Anna Bojda

0 komentarze: